Czasem są takie dni, że w domu nie ma nic słodkiego a Ty patrzysz na swojego chłopa i widzisz jak biedaczek cierpi.
I od razu widać, że on musi jakąś słodkość, a jest po 22.
Jestem żoną idealną, więc i po 22 potrafię wyczarować coś z niczego. Nie miałam normalnej mąki, więc muffiny zrobiłam na ryżowej, która akurat była na stanie i to okazało się strzałem w dziesiątkę. Dawno nie jadłam tak delikatnych ciasteczek, dlatego radzę ruszyć dupsko i zakupić do wypieków mąkę ryżową, bądź tapiokową.
Do uszczęśliwienia chłopa i zapewnienia sobie jego uradowanej mordy będą potrzebne:
- dojrzały banan(rozgniatamy go widelcem)
- 1,5 szklanki mąki ryżowej
- 1/3 szklanki brązowego cukru
- 1/3 szklanki oleju
- 1/3 szklanki mleka
- łyżeczka sody
- szczypta soli
Mieszamy składniki, nalewamy ciasto do foremek i z ekscytacją na ryju wyczekujemy przy piekarniku nagrzanym do 180 stopni Pana Celcjusza przez 35 minut. Ja podczas nalewania ciasta do foremek ukryłam w każdej po dwie maliny- a niech ma chłop coś z życia !
Bon appetit!
ps. Nienawidzę jak ktoś mówi smacznego!