W weekend zazwyczaj mam więcej czasu na pichcenie, a parę miesięcy temu dostałam od mamy konkretną torbę orzechów włoskich. Jestem leniwym potworem i przekładałam wymyślanie z nich potrawy przez wieczność, bo rozłupywanie i oczyszczanie wydawało mi się drogą przez mękę. Ale pewnego dnia robiąc mleko z migdałów pomyślałam o moich biednych, polskich, niedocenionych orzeszkach i stwierdziłam, że fajnie będzie spróbować zrobić z nich także mleko roślinne.
No i w końcu w sobotnie popołudnie, po długiej walce ze sobą, postanowiłam wreszcie się do tego zabrać, i jak zwykle okazało się, że łuskanie orzechów na trwa moment a ja jestem lazy bitch z bujną wyobraźnią. Będę robić to mleko co tydzień, bo kosztuje mnie tylko 15 minut pracy i nic ponadto.
SKŁADNIKI:
- 1 szklanka wyłuskanych orzechów włoskich
- 2 szklanki wody
- szczypta soli
- 1 łyżka brązowego cukru (można go zamienić daktylami, stevią czy miodem)
Orzechy koniecznie trzeba zalać na noc wrzątkiem i pozostawić. Dążymy do tego żeby odeszła od nich brązowa skórka.
Rano wylewamy wodę, płuczemy orzechy orzechy porządnie i pozbywamy się reszty skórek. Pozostałe orzechy zalewamy dwiema szklankami wody i blendujemy przez 5-10 minut (im dłużej tym lepiej, w zależności od zasobów cierpliwości). Powstałą ciecz przelewamy przez gazę do naczynia w którym chcemy mleko trzymać.
I już, żadna filozofia a radocha wielka 😉