Poznaliśmy się zupełnie niechcący w krakowskim studio „Tatuaże czarny szlak”. Ja akurat robiłam nogę u Aminy, on odwiedzał Romka. Chyba zatrybiliśmy wspólnie z poczuciem humoru, bo co chwilę wybuchaliśmy śmiechem po jakimś czerstwym żarcie. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że ten gość tatuuje takie zacności.
Drodzy Państwo, przedstawiam Łukasza BAM Kaczmarka, aktualnie tatuującego w Warszawie, możecie go złapać w Life is good Atelier. Tatuaż niebanalny, trochę uliczna, graffciarska, na pozór niedbała kreska. Nieoczywiste formy i dużo koloru. Kiedy skończę robić nogę dam temu jegomościowi moje rękawy do zrobienia. Marzę o różowych flamingach, ale może przez ten czas coś innego wykluje się w mojej głowie, a może Łukasz coś fajnego wymyśli. Tak czy inaczej zobaczcie sami, bo jego prace warte są grzechu i każdych pieniędzy.
Nice shit right?!
Ostatni smaczek na tapetę i uciekam do życia.
Miłego dnia kochani!