Wielu moich znajomych patrzy na mnie jak na dziwaka kiedy jem tofu, pieprząc pod nosem, że pozostaną przy swoim jedzeniu ufając mowie potocznej, w której fonetycznie TO FUUUU.
To, że nie zakochali się w tym pysznym serku sojowym świadczy tylko o ich wątpliwych skillach kulinarnych.
Umówmy się moi drodzy – kiedy kupujecie kawałek mięsa to czy jecie go tak od razu z opakowania bez przypraw? A kiedy kupujecie biały ser na twarożek to jecie kostkę na surowo, czy jednak dodajecie do niej składniki w postaci warzyw, przypraw i dajmy na to jogurtu?
Dokładnie tak samo sprawa ma się z tofu.
Nie moi drodzy, nie kupujemy kostki i z ochotą nie wpierdalamy na surowo. Żeby wszystko miało ręce i nogi należy je odpowiednio doprawić.
Najczęstszym przepisem wg. którego przygotowuję tofu jest tofucznica z czarną solą himalajską, jednakże dzisiaj podziele się z Wami innym przepisem, wierząc, że przyprawy w nim użyte goszczą w Waszych szafkach kuchennych.
Będą potrzebne:
- kostka tofu naturalnego
- świeży, duży pomidor
- łuskane pestki słonecznika
- łuskane pestki dyni
- sól, pieprz
Wykon jest dziecinnie prosty i poradziłaby z nim sobie nawet taka blondynka jak Frytka z Big Brother’a w czasie sesji w jacuzzi. Na patelni rozgrzewamy łyżkę oleju lub oliwy, w zależności czego używacie i wrzucamy na nią pokruszone drobno tofu, uprzednio odsączone z zalewy z opakowania. Smażymy to sobie na wolnym ogniu aż do zarumienienia, a w międzyczasie do blendera z ostrzem „S” wsypujemy dużą garść pestek dyni i słonecznika i mielimy na mąkę. Dorzucamy do nich pokrojony na ćwiartki pomidor i mielimy dalej aż do uzyskania konsystencji papki dla dzieci.
Zawartość blendera wlewamy na patelnie do tofu i dalej smażymy, aż do odparowania wody z pomidora. Potem solimy, pieprzymy (a jakże!) i wpieprzamy- ze świeżym ciemnym pieczywem. Proste? Proste.
Enjoy!
Pingback: Kuchnia trogodyty #3: "Tofu Chrubąsu" - Yakubu.pl()