Nie masz problemów, a jedynym co Cię wkurwia jest nieznośna lekkość bytu?
To sobie stwórz ! Tak jak stworzyłam sobie ja i mój narzeczony za sprawą zakupów w Aparcie. Powinno być ekskluzywnie, łatwo i miło skoro już chcesz wydać te kilka tysięcy na biżuterię.
Otóż nie!
A cała historia rozpoczęła się w momencie, w którym po miesiącu poszukiwań wreszcie znalazłam wymarzony pierścionek zaręczynowy. Kolejne kroki wydawać by się mogły całkiem normalne, gdyby nie jakość obsługi i fatalny obieg informacji w tej firmie. Ale po kolei.
Pewnego pięknego czerwcowego dnia poszliśmy do Galerii Mokotów zmierzyć wybrane przeze mnie cudo, zobaczyć jaki mam rozmiar palca i kupić je jeśli będzie odpowiadało naszym wymaganiom.
Miła Pani ze sklepu po sprawdzeniu mojego rozmiaru stwierdziła, że ten konkretny pierścionek w takim nie występuje, w związku z czym poprosiła o mój numer telefonu, żeby po pierwsze mogła sprawdzić czy w którymś ze sklepów w Polsce jest, a jeśli nie, zwrócić się bezpośrednio do producenta z pytaniem czy nie zrobią go dla mnie na specjalne zamówienie.
Po kilku dniach otrzymałam telefon z informacją, że pierścionka nie ma w sklepach, a producent nie wykona go w moim rozmiarze.
Zrezygnowani z narzeczonym usiedliśmy ponownie do apartowej strony i rozpoczęliśmy poszukiwania. Żeby mieć większe szanse powodzenia wytypowaliśmy cztery nowe pierścionki. Następnego dnia nauczona doświadczeniem zamiast iść do galerii handlowej i tracić czas, napisałam maila do biura obsługi klienta z zapytaniem o dostępność naszych nowych typów w moim rozmiarze. Tknięta wewnętrznym impulsem dorzuciłam jeszcze zapytanie o pierścionek, który wybrałam jako pierwszy.
Miła Pani odpisała, że niestety ale żaden z czterech nowo wybranych przeze mnie wzorów nie jest dostępny w tym rozmiarze. Za to pierścionek, który wybrałam pierwotnie, a którego miało nie być w sklepach stacjonarnych ani producent nie mógł go dla mnie wykonać jednak jest!
Natychmiast odpisałam Pani z apartowego biura obsługi, żeby sprawdziła dokładnie, bo dostałam informację od jej koleżanki ze sklepu w Galerii Mokotów, że pierścionka NIE MA. Po po kilku godzinach Pani odpisała, że pierścionek BYŁ, ale już ktoś go kupił. Serious shit?!
Fajnie, że spędzałam czas na szukaniu biżuterii podczas gdy jakaś inna laska kupowała mój wymarzony pierścionek zaręczynowy- dzięki miła Pani z sklepu stacjonarnego, ogarniasz rzeczywistość! Dzięki Aparcie za stracony czas i wkurwienie!
Kurwa mać, to jakiś żart?! Jestem w ukrytej kamerze?! Będę w telewizji?!
Zwłaszcza, że wykłócałam się ze znajomym, który określił sklep jako: „szajs i drożyznę”, a teraz muszę się z nim zgodzić. Kurwa, jak ja nienawidzę nie mieć racji! Następnym razem posłucham rady doświadczonych, bo o jakości w Aparcie najwyraźniej się mówi, zamiast wierzyć zdawać by się mogło poważnej firmie i wyrobionej marce.
Aha, dostałam informację, że producent może wykonać dwa z wybranych wzorów za bagatelka- 3 miesiące. Zajebiozka!
Nie polecam !
Ps. Gdyby ktoś pytał, pierścionek na zdjęciu powyżej, to mój kolejny typ. And guess what?! Nie ma go w moim rozmiarze, a miła Pani zapyta producenta o możliwość wykonania. Chyba fajnie tak pracować w sklepie, który nie chce niczego sprzedać.
fot. www.apart.pl