II. Kurier zaczął śmierdzieć już pięć dni po wypruciu flaków, i znalazła go moja sąsiadka, którą na dach zaprowadziła jej dożyca argentyńska, nieślubna żona Orzecha. Pies poczuł fetor rozkładającego się mięsa. A wszystko przez wiosnę, która przyszła za szybko, zdecydowanie za szybko, żeby zgnilizna mogła zatrzeć wszystkie moje ślady. Dowiedziałam się, kiedy pisząc wieczorny pościk...Read More